Teraz natomiast, kiedy wszystko pięknie podeschło itd...
Dzień rozpoczęto bez naszego udziału ale za to z udziałem Dzielnego Karola, który samojeden przywlókł skądś takie o coś betonowe oraz traktór.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0LBb76_vRg8_Hec5BqBMsK9znIcvzKldI9pKYlNyJbbzNZeVS1wZVHdw7UEOMinTo-7XjkCvZfVQ3pl6ULRY6iQko9chj5gAZ6o1G3hGDb7Vo-c3-ZRVadE7Xk1xpjcUxAR0x_zP0fmk/s320/sklejka_1_101_3984.jpg)
Przywlókł i zostawił (traktór też), i poszedł robić opryski znajomym. Nie bardzo wiedząc po kij nam traktór i dlaczego, zabraliśmy się z Tatą Ojcem Cezarym do roboty. Dzielnie się zabraliśmy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBq-4UWxKcAnLRWCJUAEs4YPKUTifAeUoNATcDZP9DdEK8r5oT2uYz2thLqwubdps_bnSopaHO5ol2ZS3-i13MaLriMuEIk5DHOqPm91CUmSKabCSkCVg3-WqCxq7MZH3bN8eoHKq7C3Y/s320/sklejka_2_101_3992.jpg)
Pytają nas czytelnicy, dlaczego my się tak z tym pieścimy. Odpowiadam - pieścimy się, bo to dziadostwo waży ponad sto kilo i zdecydowanie nie jest przystosowane do szurania tym po trawie. A do wszurania mieliśmy takich trzy (a w momencie pierwszych szurów, myśleliśmy że cztery), więc proszę bez głupich pytań, dobrze?
Choć wszuranie betonowych kloców było czynnością rozrywkową i ciężką, był to dopiero początek zabawy. Będąc pod barakiem należało to coś wsunąć pod osie, podnieść budę, podłożyć bloczki, opuścić budę, sprawdzić stan poziomicą zwaną waserwagą, podnieść ponownie i poprawić to, co spieprzyło się za pierwszym razem, opuścić, łyknąć pifka i zastanowić się co dalej. To tak w skrócie.
Do podnoszenia budy używaliśmy jebutnych podnośników. Na fotach jest ten drugi - bardziej jebutny, bo ten pierwszy udało nam się trochę zabić. No ba - ponad sześć i pół tony żelastwa, desek i osich gniazd, to nie przelewki. A właśnie, osich gniazd. Dziś zlikwidowałem fundamenty pod dwa gniazda os. Patyczkiem i WD-40. Wiem, wiem. Bez sensu. Ale za to z humorem. Osy tam wrócą ale ja też. I będę miał coś więcej niż WD-40. Buahaha...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA-J1oAqmnECdWXEsVWAr59_MqzlCaCwsISfQOOOD9-maUdsNDTKc_NjhNdxYzuZu4N6z7_xUZeYZQY8ibgPA5hqBStPz9ZrZFiIFUKp-CourESr_nmRTSOGIwndjXbk3J0pCsJoys2mY/s320/sklejka_3_101_4009.jpg)
Tak więc podtykaliśmy, podnosiliśmy a ja cały czas wsłuchiwałem się w rady i nauki Taty Ojca Cezarego, i korzystałem z nich radośnie. Ale jak tu nie wsłuchiwać się w rady faceta, który tak dostojnie wygląda z podnośnikiem, he? No się nie da.
Narobiliśmy się jak konie aleśmy wypoziomowali. Tak więcej niż mniej.
Konstrukcje postawiliśmy imponujące w każdym razie. I skuteczne, co ważniejsze.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioaSHWyHTYObVZHjrQgV60na6UghRF-vj4Pm9FR3j14E18ZgF5ajnLYqOyPPc3EYy0fAE1Lp4C47_XTf2VYI5-hptT-xsRMyGN_J21UgKYZ7GbXOc9Ti0OJekIQGwbON4rjZhaTpFoR2k/s320/101_4014.jpg)
A baraczek? No cóż, wciąż wygląda uroczo...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDobdWV2nPqqb_caEsMUZdtNalcrHFCIqfi8V8W6TyaNbqNWaucH7TIHvaUpAIxsS2pPKhHGZ4CWQjRR3QU1ERDE4brA-ISAOI9d13nl4MdDajhZxjYai1v-XnLC9ctc9g7zHpAIzWQsY/s320/101_4016.jpg)
Dzisiejszą notkę dedykuje się Mai, która miast radośnie szurać betonowymi bloczkami po soczystej trawie, poszła do pracy, rozwiązywać problemy społeczności lokalnej oraz Tacie Ojcu Cezaremu, który w walce z materią doznał kontuzji pleców.
Niech Moc będzie z nimi.
2 komentarze:
Domagam się wyjaśnień w kwestii waserwagi. To regionalizm karolowy?
Nie, to regionalizm opolski (a pewnie śląski w ogóle :))
Prześlij komentarz