niedziela, 16 września 2007

Łans pony tajm...

Dawno, dawno temu, tak gdzieś w lipcu, jechaliśmy (tak, tak, rowerami jechaliśmy) sobie na wycieczkę. Do Brennej akurat.
WTEM!!!
Zobaczyliśmy to:
















- Fajna buda - stwierdziliśmy zgodnie i pojechaliśmy dalej.

Zdarzenie to samo w sobie nie wpłynęłoby na nas jakoś szczególnie, gdyby parę kilometrów dalej nie pojawiło się to:
















Coincidence? We don't think so. My ludzie nazywamy to przeznaczeniem.

I się zaczęło. Trzeba było namierzyć właściciela barakowozu, wybadać jego chęć do sprzedaży rzeczonego, wynegocjować cenę itd. Cała masa rzeczy, które okazały się wyjątkowo łatwe do wykonania. Buda jest własnością gminy, która chętnie się jej pozbędzie.
Skoro oni są chętni do pozbycia się a my chętni do nabycia, to nie trzeba być geniuszem, żeby wywnioskować jedno - kupujemy barakowóz!
Za tydzień, 22 września zostanie przywleczony do rodzinnej posiadłości w Kisielowie i zaczniemy robić go na bóstwo. Oki, oki - czujemy te sceptyczne spojrzenia i pomruki pełne wątpliwości. Dzięki Bogu jest na to odpowiedź - nie znacie się!
To jest fajne, super, cool itd. A ten blog ma za zadanie dokumentować prace związane z renowacją i doprowadzaniem do stanu świetności barakowozu.

Skrócona metryczka:
rok produkcji - 1973
długość - 9 m
szerokość - 2,5 m
wysokość - 3,5 m
waga - 6600 kg

Brak komentarzy: