sobota, 14 czerwca 2008

Dzień XVIII. Porządkowy i nie tylko.

Wakacje się zbliżają, goście już pewnie spakowani a my w lesie. We wsi w zasadzie z tym barakiem.
Dlatego postanowiliśmy zakasać wyżej rękawy, zmotywować się silnie, przybrać bojowe miny i postawić wszystko na jedną, z definicji wygraną kartę.




















No i ten... wyszła nam dwójka karo, co to ona nie jest przesadnie silną kartą w większości znanych nam gier. Etam. I tak wiemy swoje, więc nawet ta dwójka nas zmotywowała.
Marek dziarskim krokiem podążył niszczyć wnętrze budy nowo nabytą pilarką tarczową.










Maja natomiast oddała się refleksjom. Refleksom w zasadzie. Świetlnym takim.




















Refleksyjny nastrój zapewniły dwa lustra, które zalęgły nam się w jednym z tapczaników, którego jakoś wcześniej nie zdarzyło nam się otworzyć. No i w tym momencie refleksy zamieniły się na refleksję, że mamy w tych różnych skrytkach, lukach i skrzyniach straszny syf, który warto byłoby uprzątnąć.















Maja z dużym poświęceniem wygrzebała z zakamarków baraku całkiem pokaźną ilość przedmiotów, które są nam absolutnie zbędne, a jeśli przypadkiem byłyby przydatne, to ich termin nadawania się do czegokolwiek minął dawno temu. Pozostałe po prostu brzydko pachniały.
Potem Maja wpadła na pomysł, że opali takie tam drzwiczki do skrzyni pod barakiem. Nawet nieźle jej szło. Zaczęła w sweterku a że zaczęła intensywnie, to zgrzała się nieco i sweterek zdjęła. Opaliła jedne drzwiczki i zachciało jej się opalić drugie. Zerwała się więc żwawo z tureckiego siadu, w celu przesunięcia się pół metra w lewo, ignorując zupełnie drzwi, które złowieszczo nad nią wisiały.
Jak widać na sklejce poniżej - przegrała. Drzwi bez huku ale za to z posępny furgotem spadły z zawiasów. Maja bez huku i bez furgotu padła twarzą w piach. A Marek po zapytaniu zwłok Mai, czy coś sobie połamały i otrzymaniu wyczerpującej odpowiedzi - yyyeee - trzasnął nieostrą fotę ku pamięci oraz ku przestrodze też. Maja po chwili ożyła ale charakterystyczny dla ożywieńców wyraz twarzy zatrzymała sobie na dłużej.




















Przyroda natomiast nie zrażała się bałaganem wokół i naszymi wygłupami, tylko sobie wegetowała w najlepsze.

Brak komentarzy: